Nasz blog kwitnie. Ujawniamy swoje poglądy na tematy różne - i dobrze. Było kulinarnie (i jak znam mój i Majka brzuch to będzie jeszcze nie raz), szykuje się alkoholowo, było fotograficznie, to teraz ja ujawnię coś od siebie. Napiszę tu swoją pewnie całe gówno wartą opinię na temat, który jest mi bliski, nawet bardzo.
Kolejną rzeczą, którą się ode mnie o mnie dowiecie (trochę kuźwa egoistycznie ale jebać) jest to, że jestem pojebany na punkcie motoryzacji i sportów motorowych, więc naturalnym jest, że kocham się również w ich królowej czyli F1.
Ta najdroższa, najeksluzywniejsza, najdroższa, najdokładniejsza, najdroższa i najbardziej zaawansowana technicznie dziedzina sportu przeżywa obecnie spory kryzys, a to w związku z pomysłami pewnego bezkarnego Anglika. Doprowadził on do tego, że Teamy fabryczne chcą opuścić ten przepiękny sport. BMW, Toyota, Renault, a przede wszystkim Ferrari, które jako jedyny team jest w tym sporcie od 60 lat bez przerwy i stało się symbolem tej dyscypliny.
FIA (Czyta się do mniej więcej tak: "federejszon internacjonal die automobile" czy coś takiego - czyli międzynarodowa federacja sportów samochodowych) poprzez zmiany w przepisach na rok 2010 (m.in. gigantyczne zmiejszenie budżetu, zwiększenie dopuszczalnej masy i uwaga - podział F1 na dwie grupy z osobnymi przepisami) doprowadziło do tego, że teamy fabryczne deklarują opuszczenie F1. To co oni chcą wprowadzić w 2010 jest po prostu przeklęte i nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego. Jak najbardziej prestiżowa klasa wyscigów miałaby być aż tak ograniczona, a przede wszystkim podzielona!? Już teraz "timy" nie-markowe i pochodzące z wysp brytyjskich głoszą ochotę przeniesienia się do F1 po zmianie przepisów. Wybaczcie ale nie podoba mi się oglądanie jakiś tam Loli itp. na torach kultowych np. Monako, bo to będzie cyrk, a nie F1.
Moje zdanie w tej sprawie jest chyba oczywiste. Te przepisy nie mogą wejść w życie, bo to zabije ten sport. Jeśli zaś wejdą, to ze słów Ferrari wynika jednoznacznie, że zamierzają znaleźć sobie miejsce w innym sporcie, co oznacza z koleji nie tylko stratę wielkiej rzeszy publiczności przez F1 (jeśli chodzi o Polskę tutaj bardziej działa wizja odejścia BMW, bo to tam ściga się nasz rodak - Robert Kubica), ale też (być może) stworzenie nowej klasy wyścigów (wybierzcie to wyjście!) lub wzrost popularności innej, aktualnie istniejącej klasy.
Mam nadzieję, że FIA wycofa sie ze swoich niecnych planów, a jeśli nie, to niech drużyny fabryczne się stamtąd zabierają, robią nową, eksluzywną i bogatą klasę wyścigów i dokopią F1, bo przecież F1 bez ferrari to nie F1, a kibice szybko się przezwyczają, że nie włączają sobie F1 tylko np. jakieś Greatest races, czy Super Gp's.
Życzę wam ekscytujących wrażeń związanych z oglądaniem wyścigów w tym roku jak i w latach następnych obojętnie pod jaką nazwą...
Irek.
16.05.2009 | Dodaj komentarz | Zobacz komentarze (1)
Michał, 17.05.2009
Wystarczyłby wpierdol całemu zarządowi FIA :) Sporty wyścigowe powinny się kierować jedną zasadą: całkowitym brakiem ograniczeń w konstrukcji Wtedy byłyby z tego super igrzyska, czyli super kasa