- Jest duże. Plastikowa butelka... Fe... Na pewno chcesz je kupić?
- Piwo Sarmackie Mocne...? Litrowe, sześć i pół procenta za 3,29!? Nie zwracaj uwagi na ten plastik ani przebrzydką etykietkę, kupuj!
- No dobra, ale jak będę rzygał, to na Ciebie.
- Okej. Stańmy w kolejce. Dzień dobry. Dowód? Nie mam przy sobie. (Kurwa, pojebało ją!?) Tak. No to przyjdziemy później.
(Wycieczkę po dowód później... mogliśmy przeprowadzić test organoleptyczny.)
Michał: Piwo Sarmackie Mocne zaskakuje. Należy pochwalić Biedronkę za to, że odważnie wprowadziła do sprzedaży piwo w plastikowej butelce. Jest kilka praktycznych zalet takich butelek, którym sprzeciwiają się tradycjonaliści. Najważniejszy zarzut dotyczy smaku. Tymczasem Sarmackie nie śmierdzi plastikiem. Przynajmniej tyle. Producent obiecuje "pełny smak" i właściwie Sarmackiemu wiele nie brakuje, o ile nie podchodzimy do niego ze zbyt wielkimi oczekiwaniami. To solidne piwo. Poziom dziwnego posmaku jest o wiele niższy niż w przypadku Fasberga i tutaj można go przynajmniej w miarę konkretnie zidentyfikować: to spirytus.
Irek: Sarmackie mocne jest lepsze niżby się można spodziewać po tandetnym opakowaniu. Nic sobą nie reprezentująca nalepka, PLASTIKOWA (Sic!) butelka, która broni się jedynie objętością zawartości; żaden z tych elementów nie odpowiadał mi. Lecz zawartość była w miarę znośna. Posmak spirytusu jest obecny, ale ma to tę zaletę iż wiemy co spożywamy, poza tym takie cierpkie, trudne do opisania coś co zostaje w jamie gębowej przypomina nam o sobie. Smakuje średnio, ale ma tą swoja wspomnianą, niepowtarzalną pełnię i jest warte swojej ceny.
Michał: Piwo Sarmackie pozostawia w ustach posmak, który nieustannie przypomina Ci, że jesteś moczymordą. Stanąłem przed problemem złagodzenia tego stanu i wpadłem na pomysł, żeby po prostu zmieszać Sarmackie z kefirem. Efekty nie przerosły moich najśmielszych oczekiwań, o nie. Jednak rezultaty eksperymentu były interesujące.
Można spokojnie zmieszać Sarmackie z kefirem w stosunku 5:1, a nawet większym. W wyniku tego otrzymujemy coś w rodzaju gorzkiego, gazowanego mleka. Takie Sarmackie po tuningu jest dużo łagodniejsze, nie wspominając o tym, że jego wygląd idealnie może wprowadzić w błąd np. opiekunów na wycieczce szkolnej... Jednak jest ciemna strona medalu zwanego roboczo alkokefirem... Po takim miksie cena trudnku drastycznie wzrasta ze 1,69zł do ponad dwóch złotych za pół litra. Wybór należy do Was. Za ewentualne sensacje żołądkowe odpowiedzialności nie ponoszę, ponieważ szczycę się tytanowym żołądkiem. (W momencie wrzucania tej recenzji, około 1. w nocy 31. maja, czyli 8 godzin po spożyciu alkokefiru nie odnotowałem u siebie sraczki.)
Irek: Odliczając to, że nie lubię kefiru, wygląd i proces produkcji alkokefiru w którym pomagałem, wzbudził we mnie obrzydzenie, ale jego zapach był ciekawy, bo pachniał - UWAGA! - Bananowym (lub brzoskwiniowym, ale raczej to pierwsze) jogurtem, można z tego wysnuć niezłą teorię... Bo wyobraźcie sobie, że jesli to tak powstaje ten jogurt, to co piją małe dzieci po szkole?
- Synku, kupiłam ci jogurciki...
I tymże optymistycznym akcentem żegnają się
Gabryś
&
Gabryś
Ps. Michała: Ogólne wrażenia są takie, że Sarmackie to piwo pod kilkoma względami nowatorskie. Przede wszystkim ze względu na jego wielkość. Pijąc to piwo zapominamy, że ma ono aż litr, w związku z czym można sobie pozwolić na szybsze spożycie. To oczywiście wielka zaleta w połączeniu z relatywnie (dla idiotów: stosunkowo) niską ceną. To rozwiązanie ma jednak strategiczną wadę: jeśli schowamy Sarmackie do majtek, raczej nikt nam nie uwierzy, że mamy kutasa wielkości litrowej butelki. Dla tych, którzy muszą przemycać piwa proponujemy mniejsze modele, a póki co Sarmackie wędruje na szczyt naszego zestawienia z uwagi na dobry stosunek ceny do jakości do ilości.
31.05.2009 | Dodaj komentarz | Zobacz komentarze (5)
DoSzereguChuju!, 02.06.2009
a może byście wyskoczyli z biedronki i zrecenzowali coś co należy do świata żywych, a nie wpół umarłych ludzi z okolicznych wsi i wioch tak, bo tak bym nazwał sieć supermarketów Biedronka - wylęgarnia babć i ich kochanych wnucząt na posyłki Osobiście nie piłem żadnego z tych piw już sam nadruk na etykiecie \"wyprodukowano dla (Biedronka)\" nie tylko na piwie, ale nawet na patyczkach higienicznych, podnosi mi ciśnienie, a jednocześnie obniża punkty zdrowia, charyzmy, siły i zręczności (swoją
DoSzereguChuju!, 02.06.2009
jestem nie pocieszony tym, iż-li mój komentarz nie został wyświetlony w całości
Michał, 02.06.2009
Dziękujemy za komentarz Co do Biedronki; sięganie po piwa wyprodukowane dla tej sieci to nasza strategia recenzowania która zakłada, żeby najpierw przecierpieć produkty z krainy półżywych, a dopiero później pozwolić sobie na przyjemność smakowania lepszych piw, np made for Tesco :D A komentarze, powiększymy, przepraszamy za niedogodności
Gniecugov, 09.06.2009
Zastanawia mnie na którym miejscu w waszym rankingu piw znalazła by się Jednostka Elitarna ? ;3
Michał, 09.06.2009
Popijemy, zobaczymy :3